Osobiście uważam, że motywacja pt. "muszę schudnąć, bo wkrótce odbędzie się zjazd szkolny", jest kiepską motywacją.
Cały problem polega na tym, że trzeba totalnie zmienić swój sposób myślenia. Pomyśleć o odchudzaniu, jak o inwestycji w siebie. I tu nie chodzi o swoją pewność siebie, uznanie innych etc., ale jako o inwestycji w swoją zdrową przyszłość.
Jak zacząć? Małymi kroczkami. Żadnym wyczynem nie jest przejście na dietę, zgubienie kilogramów, a potem powrócenie do starych nawyków. Sukcesem jest tak zmienić swoje życie, żebyśmy nie chcieli wracać do tego, co było. Trzeba znaleźć sobie w siłę i motywację (vitalia.pl/index.php/mid/112/fid/1451/odchudzanie/diety)
Poszukaj wsparcia u swoich najbliższych, wytłumacz im, żeby nie podsuwali Ci pod nos słodyczy, słodzonych napojów. Zacznij wychodzić na spacery, na długie spacery. Zapisz się na basen lub zumbę. Zacznij się ruszać. I zacznij jeść z głową. To wystarczy, żeby schudnąć. O ile tylko twoje motywy są ciut głębsze niż "o boże, zjazd klasowy, a ja wyglądam jak spasiona świnia".
trzymam kciuki.