Ja przeżyłam poród rodzinny i jestem pewna, że gdyby przyszło mi rodzić po raz drugi, to moja decyzja byłaby dokładnie taka sama. Jeśli partnerzy kochają się, szanują, w pełni nawzajem się akceptują, jeśli są dojrzali i oboje pragną tego dziecka, to wszystko powinno być w porządku. Moje małżeństwo jeszcze bardziej się scementowało, mąż od samego początku dawał mi do zrozumienia, że jest ze mnie dumny i z tego jak dzielnie sobie poradziłam, bardzo mnie podczas porodu wspierał, dawał też ogromne poczucie bezpieczeństwa. Co więcej, od pierwszych chwil był zainteresowany opieką nad noworodkiem - kąpał go, przewijał, chętnie uczestniczył w karmieniu.
Jednak jeśli wyczuwamy jakiekolwiek wahanie ze strony mężczyzny, to nie należy naciskać, można (i powinno się) porozmawiać, zapytać czym podyktowane są ewentualne obawy, można też próbować je rozwiać, ale wywieranie presji czy nawet namawianie do uczestnictwa w porodzie zupełnie się nie sprawdza.