My z mężem przechodziliśmy przez istne piekło, gdy urodziła się młodsza córeczka. Nasza starsza pociecha, Amelka, była wręcz chorobliwie zazdrosna o siostrę, nie można było spuścić ich z oka, bo potrafiła uderzyć Julkę, nie mówiąc już o tym, że hałasowała, gdy mała zasnęła. Teraz już wiem, że powinniśmy zawczasu przygotować Amelię na pojawienie się noworodka, ale wtedy nie byliśmy na tyle mądrzy. Jedynym ratunkiem okazał się dla nas trening rodzicielski w ośrodku Sensity : sensity.pl/rozwoj-osobisty-szkolenia-i-warsztaty-w-warszawie-sensity-pl/coaching-dla-rodzicow-parent-coaching/. Dzięki naszemu coachowi, panu Krzyśkowi, zrozumieliśmy, jak mamy postępować ze starszą córką, żeby nie czuła się odepchnięta. Okazało się, że wystarczyło zwrócić uwagę na dosłownie drobiazgi, żeby starsze dziecko z zazdrośnika zmieniło się w cudownego opiekuna młodszego rodzeństwa. Nie chodzi absolutnie o wyręczanie się dzieckiem, tylko o to, że starszej córce spodobała się rola mentora a młodsza jest w nią zapatrzona jak w obrazek. Zazdrość skończyła się, bo starsza córka znalazła dla siebie rolę, z której jest dumna, a ja mam łzy w oczach, jak obserwuję, kiedy córka uczy malucha chodzić, trzymać samodzielnie łyżeczkę i jest dumna, z tego, że jej uczeń robi postępy. Oczywiście uważamy na to, żeby córka nie poczuła się nadmiernie odpowiedzialna. Kilka prostych rad i zmienia się świat :-)
Dzisiaj mam ochotę na...
